Majorka: 17. Bundesland

Nazwy ulic po niemiecku. Szyldy po niemiecku. A jestem - przynajmniej teoretycznie - w Hiszpanii.

Teoretycznie, bo w praktyce Hiszpanii w ogóle tu nie widać. Ani na ulicach, ani w restauracjach. Paelli czy tapas próżno tu szukać, można za to zamówić schnitzel, bratwürste, a do tego kufel Heinekena. Naprawdę nie rozumiem ludzi, którzy przyjeżdżają na egzotyczną wyspę tylko po to, by przerobić ją tak, jak u nich w domu.

Ale jest w tym coś jeszcze bardziej intrygującego. Bo że niemieccy turyści chcą przerabiać świat po swojemu, temu wprawdzie się dziwię, jednak przyjmuję, że po prostu tak mają. Ale że tu się im na to pozwala, i to w takiej skali, to już jest niepokojące.

Jak pisałem wcześniej, Majorka była wiele razy najeżdżana, zajeżdżana i przerabiana. Ostatnim razem przez Jakuba Zdobywcę, króla Aragonii. Było to w czasach, kiedy podboje prowadziło okute w stal rycerstwo i po rycersku wycinało się w pień pechową przegraną stronę, a zwycięzca brał wszystko. Taki sposób prowadzenia wojny był oczywiście dość nieefektywny i szybko zamieniał się w wojnę pozycyjną i oblężenie: miasta zaczęły otaczać się ufortyfikowanymi murami, a żelaznym panom pozostało siedzieć pod bramami i tygodniami czekać, aż zamknięci w środku mieszkańcy zrobią się głodni.

Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że obecny kryzys południowych krajów Unii to kolejna odsłona wojny i oblężenia - tym razem bez użycia zbrojnych. Nie jest przecież tak, że w Hiszpanii, Portugalii czy Grecji nagle w ostatnich latach zabrakło zasobów naturalnych, pól pod uprawę, wody. Te kraje są wciąż takie same, jakimi były dziesięć albo sto lat temu. Co się więc zmieniło? Ano, zostały ściśle powiązane z tzw. twardym rdzeniem UE i utraciły kontrolę nad własną gospodarką.

Hiszpania jest dziś w sytuacji człowieka, którego bank kolorowymi reklamami namówił na swobodne korzystanie z karty kredytowej. Człowiek ów uwierzył, że tak się teraz żyje i że na tym polega nowoczesność. Teraz jednak limit zadłużenia został wyczerpany, więc idzie do banku po kredyt na spłatę tej karty. Kredyt zostaje przyznany, ale ów człowiek pieniędzy nawet nie widzi - bank przelewa je po prostu z jednego swojego konta na drugie., Biedak ten dostaje tylko jeszcze większy dług  i czas do następnego miesiąca.

Na Majorce, zadłużonej w niemieckich bankach, widać dobrze ten schemat. Bankom zaś pozostaje jedynie siedzieć i czekać, aż cała Majorka i cała Hiszpania zrobi się głodna i poprosi... o jeszcze większy dług.

Oczywiście wiadomo, jakie są dalsze losy dłużnika, którego bank wepchnął w spiralę zadłużenia. Kolejnym etapem będzie zabezpieczenie na hipotece, a na końcu bank przejmie jego nieruchomość na własność.

Już w latach 90-tych pojawiła się w niemieckim Bundestagu propozycja wykupienia Majorki i zrobienia z niej 17 niemieckiego landu. Wówczas Hiszpania była jeszcze dostatecznie mocna i dostatecznie dumna, by odmówić.

Oblężenie trwa.

 

Być może zainteresuje Cię również:

Reklama