Ostra papryczka i globalne ocieplenie

Ostra papryczka na balkonie, czyli jak stałem się ofiarą sukcesu

Jakoś tak się składa, że zawsze kiedy pojadę gdzieś dalej, tylekroć postanawiam zebrać "w terenie" nasiona miejscowych roślin i zasiać je w domu jako pamiątkę z podróży natychmiast po powrocie. Z pierwszą częścią tych postanowień nie mam problemu, za to druga jakoś ciągle sprawia mi kłopot. I tak na przykład już któryś rok czekają na zmiłowanie egzotyczne palmy, zielsko zebrane na śródziemnomorskiej łące, oraz pestki z oliwek.

Zasiałem za to nasiona ostrej papryczki chili, nastawiając się, że niewiele z tego wyjdzie, bo wprawdzie rzeczywiście robi się z roku na rok coraz cieplej, ale do meksykańskiego klimatu jeszcze sporo brakuje. Z drugiej strony, globalne ocieplenie staje się faktem, a w ostatnich latach zamiast wyraźnych czterech pór roku mieliśmy coś bardziej przypominającego porę suchą i deszczową. Wsypałem więc trochę nasion, nie licząc ich specjalnie, do ziemi w kuwetce. Wysiałem co złapałem, czyli trochę meksykańskich Serrano, trochę ekwadorskich i Cayenne (to te na zdjęciu). Porządnie podlałem i postawiłem w cieple koło kaloryfera, myśląc sobie: e, na pewno wzejdzie tylko kilka...

No i wzeszły absolutnie wszystkie.

Ostra papryczka chili... wśród pomidorów

Ucieszyłem się że tak się udały, chociaż zajęły cały duży parapet. Trzeba było je rozsadzić do plastikowych kubeczków. Ustawiłem je blisko okna i codziennie o świcie wstawałem odsłaniać żaluzje, myśląc sobie, że na naszej szerokości geograficznej i tak będą miały o wiele za mało słonecznego światła, żeby zdrowo rosnąć.

No i z wszystkich wyrosły piękne dorodne ciemnozielone krzaczki.

Ostra papryczka chili (i kilka pomidorków) na balkonie w plastikowych kubeczkach

Trzeba było rozsadzić je do większych naczyń. Użyłem takich półlitrowych kubków od piwa, nadały się idealnie. Jednak tym razem trochę się zaniepokoiłem, bo zajęły nie tylko wszystkie parapety w domu, ale też część podłogi i trzeba było przestawić meble. Na szczęście w międzyczasie przyszła wiosna, można je było wystawiać na dzień na balkon. Na noc wciąż wnosiłem je do domu - kilkadziesiąt wielkich papryk. Na noc, albo jak pada. Albo za bardzo przypieka. Albo wieje. Ostra papryczka jest bardzo delikatna i byle podmuch może ją uszkodzić. Węc przynajmniej raz dziennie: rano Akcja "Wynieś", wieczorem Akcja "Przynieś"...

No i stwierdziłem, że mam problem...

Tak wyglądała inwazja ostrej papryczki chili na moim balkonie

Problem, bo tak zadbane ostre papryczki oczywiście rosły na potęgę. Przyszła pora na rozsadzenie ich do doniczek. Taka papryka to w sumie spory krzak i doniczki też muszą być konkretne - przynajmniej jakieś 5 litrów, a najlepiej ze dwa, trzy razy tyle. Na tym etapie zastanawiałem się już poważnie, co ja narobiłem i jak się tego wszystkiego pozbyć. Na szczęście połowę roślin udało mi się rozprowadzić wśród znajomych. Pozostałe zakwitły, a potem zaczęły owocować.

Chociaż bardzo lubię ostrą papryczkę, to jednak nie jest to coś, co da się chrupać kilogramami...

Suszona ostra papryczka chili - a to tylko część plonów!

Krzaczki, które zostały, rosły pięknie aż do nadejścia pierwszych śniegów, a zebrałem z nich tyle ostrych papryczek, że wystarczyłoby na nadzienie do baranów dla trzech smoków wawelskich. W sumie wielka miska wypełniona z czubkiem i jeszcze kilka zawieszonych ristras do suszenia. Okazało się, że w polskim klimacie papryczki chili nie tylko fantastycznie rosną i owocują, ale wręcz trzeba było dbać, by się nie przegrzały i nie uschły. Czy to efekt globalnego ocieplenia? Kto wie?

A tu podaję garść bardzo praktycznych porad, jak taką ostrą papryczkę uprawiać na własnym balkonie albo parapecie:

Uprawa papryczki chili

  • Nasiona można przywieźć z podróży, można kupić, a można też samemu wydłubać z pikantnej papryczki kupionej w sklepie. Naturalnie musi być świeża, ostatecznie suszona, a jeśli została w jakikolwiek sposób przetworzona, to już się nie nadaje. Sprawdziłem osobiście - tak pozyskane nasiona bardzo ładnie kiełkują. Może się co prawda zdarzyć, że otrzymamy nieco inne owoce, niż te, z których pozyskaliśmy nasiona (tak się dzieje, jeśli papryczka była krzyżówką dwóch odmian), ale to dodaje smaczku całemu przedsięwzięciu.

  • Wysiać najlepiej pod koniec lutego, a najpóźniej na samym początku marca. Papryczka chili, zresztą w ogóle każda papryka, rośnie szybko ale długo dojrzewa i potrzebuje do tego mnóstwa słonecznych dni, więc jeśli się spóźnimy, to może się okazać, że nie zdąży zrobić się czerwona przed jesiennymi chłodami. Wysiać można do kuwetki, specjalnego rozsadnika albo (tak jak ja) kubeczka po serku homogenizowanym, do zwykłej ogrodowej ziemi, a nasiona tylko przypruszyć delikatnie lub nawet pozostawić je na powierchni.
     
  • Ostra papryczka kiełkuje bardzo długo, więc ttrzeba uzbroić się w dużo cierpliwości. Po dwóch tygodniach powinno zaczać się coś dziać. Kiełkujące papryczki nie potrzebują na razie w ogóle światła słonecznego, więc można je trzymać gdziekolwiek, byle w cieple. W ogóle im cieplej, tym dla nich lepiej - w granicach rozsądku - więc kuwetka może stać np. na grubej książce na kaloryferze, przykryta podzurkowaną folią. Na tym etapie najważniejsze jest, by ziemia była cały czas mocno wilgotna i ani na moment nie przeschła.
     
  • Kiedy roślinki wystawią z ziemi pierwsze listki, a właściwie liścienie, czas umieścić je na słonecznym parapecie. Ten etap jest bardzo ważny - jeśli teraz będą miały za mało słońca, odbije się to na reszcie ich życia.
     
  • Kiedy trochę podrosną, trzeba poprzesadzać je do oddzielnych kubeczków. Sygnałem do tego jest wypuszczenie pierwszych liści prawdziwych, czyli drugiej pary (pierwsze były liścienie). Wtedy wiadomo na pewno, że ostre papryczki mają już dostatecznie wykształcony korzonek i łatwo zniosą przesadzanie.
     
  • Teraz już można stopniowo przyzwyczajać je do warunków panujących na balkonie (uwaga na wiatr!). Sadzonki można wynosić, kiedy tylko temperatura osiągnie co najmniej 12 stopni. Dla małych papryczek będzie to szokiem, więc lepiej przez kilka dni wynosić je na pół godziny i stopniowo wydłużać "spacery". Na noc zawsze trzeba je wnosić do domu, bo inaczej spadek temperatury na pewno je zabije.
     
  • Od połowy maja papryczki chili można pozostawiać na balkonie całą dobę, albo nawet zostać przesadzone do ogródka. Od tej pory przymrozki nie powinny się już zdarzać, a duży krzaczek papryki bez trudności wytrzyma jedną czy dwie noce w temperaturze kilku stopni.
     
  • Ostre papryczki bardzo wcześnie wypuszczą pierwsze pączki kwiatowe. Te z pierwszego rozgałęzienia należy bez litości oberwać. W zasadzie dobrze oberwać też z drugich rozgałęzień. Rzecz w tym, że papryczka, kiedy wytworzy pierwsze owoce, koncentruje wszystkie swoje siły właśnie na nich. A nam chodzi o to, by wcześniej porządnie urosła i się rozkrzewiła. Opóźni to owocowanie o tydzień czy dwa, a zwiększy plon co najmniej dwukrotnie.
     
  • Nade wszystko - nie przesadzić, tak jak ja, z ilością :-)
     
  • Dojrzała papryczka chili jest u większości odmian czerwona. Czasami, tak jak niektóre gatunki z Peru i Ekwadoru, wcześniej przechodzi przez wszystkie możliwe barwy tęczy, w tym niebieską i żółtą. Bardzo to jest ładne, ale i tak trzeba czekać aż stanie się czerwona. Trwa to miesiące, a w pewnym momencie nagle, w ciągu dnia czy dwóch przybiera właściwy kolor.
Reklama