Papryczki chili wykiełkowały

Papryczki chili nareszcie wykiełkowały

Równo po dwóch tygodniach od zasiania papryczek zaczęły pojawiać się zielone kiełki. Jak zwykle nie zawiodły, bo tylko jedno nasionko nie wykiełkowało, a i ono może jeszcze da radę. Chili wschodzi bardzo nierówno i zdarza się, że na spóźnialskie rośliny trzeba poczekać blisko miesiąc, a czasami pierwsze kiełki widać już po tygodniu.

Od teraz najważniejsze są trzy rzeczy. Dużo słońca, ciepło i odpowiednia wilgoć. Nie wolno dopuścić do przeschnięcia i zwiędnięcia, bo papryczki są jeszcze tak małe i słabe, że już by się nie podniosły. Z drugiej strony, za dużo wody też szkodzi. Najlepiej podlewać codziennie, albo nawet rano i wieczorem, ale po troszeczku.

Za to co do słońca, to im więcej, tym lepiej. Roślinki powinny naświetlać się ile tylko się da - w porównaniu z równikowym słońcem to i tak będzie ledwie wystarczająco, a papryczki będą się wyginać i przechylać liście, żeby tylko złapać go jak najwięcej. Dlatego dobrze jest codziennie obracać rozsadnik w inną stronę, żeby młode rośliny nie przekrzywiły się na stałe w jednym kierunku.

No i oczywiście żadnego nawożenia. Mogłoby tylko zaszkodzić. Małym papryczkom w zupełności wystarczy to, co znajdą w ziemi.

Za jakieś dwa tygodnie powinny być gotowe do rozsadzania do oddzielnych doniczek. Na razie trzeba dać im czas na porządne ukorzenienie i wypuszczenie pierwszych liści. Bo to, co widać na zdjęciu, to nie są wcale liście, tylko tzw. liścienie, które służą tylko do złapania początkowej dawki energii "na dobry start". A że papryka zawsze najpierw rozwija korzenie pod ziemią, a dopiero potem wypuszcza liście właściwe, traktuję je jako najlepszy sygnał, że już można bezpiecznie rozsadzać.

Reklama