Kup pan owcę

Owce sprzedawane na placu Jamaa el Fna, Marakesz

Proszę sobie wyobrazić taką oto scenę. Miejscem akcji niech będzie ponad milionowe miasto, niegdysiejsza stolica. Trochę jak nasz Kraków, chociaż to akurat miasto - Marakesz - jest zdecydowanie bardziej egzotyczne. W centrum tego miasta znajduje się słynny i znany na całym świecie plac, otoczony sklepikami, straganami, butikami. Ciągnąc dalej analogię, coś jak krakowski rynek.

I wśród tych sklepików, wśród budek z sokami, wśród drobnych kafejek, stary Berber przychodzi sprzedać jagnię.

Nie wiadomo, czy bardziej uderza egzotyka - że to się dzieje w ogromnym mieście - czy swojskość, że owca. Wiem w każdym razie, że czar zadziałał na wszystkich. I na przyjezdnych, i na miejscowych, którzy zbiegli się obserwować dobijanie targu. Owieczka znalazła się w centrum zainteresowania, przebijając nawet takie atrakcje jak tresowane małpy czy zaklinane i kołyszące się w takt muzyki gnawa jadowite kobry.

Targowanie się trwało długo. Jagniątko musiało przecież przejść pełen zestaw badań. Oglądano zęby, kopytka. Uważnie patrzono też w oczy, bo częstą praktyką jest tutaj podawanie chorym zwierzętom narkotyku, aby je na chwilę pobudzić. Przyprowadzono też owcę-mamę, żeby udowodnić, że małe pochodzi "z dobrej rodziny".

Scena sprzedawania jagniątka w obecności jego mamy skojarzyła mi się z wcale nie tak dawnymi czasami, kiedy na skraju Jamaa el Fna, a właściwie na łączącym się z nim ukrytym placyku odbywał się targ niewolników i w ten sam sposób sprzedawało się ludzi. Mało kto zdaje sobie sprawę, że to właśnie Arabowie z północy zapoczątkowali eksploatację "zasobów ludzkich" Czarnego Lądu - europejskie mocarstwa kolonialne jedynie podchwyciły pomysł. Na szczęście dziś to już przeszłość i na Jamaa el Fna ludźmi się nie handluje.

Teraz handluje się nimi nieco dalej na południu, w trudniej dostępnych dla Europejczyków miasteczkach.

Być może zainteresuje Cię również:

Reklama