Dewastacja Rzekotkowego Stawu

Please install the Flash Plugin

W sobotę 4.04.2009 wybrałem się nad warszawski Rzekotkowy Staw by na własne oczy sprawdzić jak przebiegają prace rekultywacyjne. To, co zobaczyłem przeszło moje najgorsze obawy. Potwierdził je dr Tomasz Mazgajski.

Tylko z ostatniego, wąskiego pasa szuwarów dochodziły jakieś żabie odgłosy. W jednym niewielkim miejscu słychać zarówno żaby moczarowe, trawne, jak i kumaki. To dość nienormalna sytuacja, w zwykłych warunkach te gatunki trzymają się oddzielnych terytoriów. Ale to jeszcze nic. Wspomniany pas szuwarów rośnie na sztucznie stworzonym wypłyceniu odgrodzonym palikami od reszty stawu. Wystarczy, że w cieplejsze dni poziom wody opadnie o kilka centymetrów i złożony skrzek wyschnie na kamień.

Na domiar złego właśnie teraz (początek kwietnia) wszystkie żaby przychodziły do swoich znanych, ulubionych miejsc żeby się rozmnażać. Teraz nie ma ani miejsc, ani żab - podczas dwóch godzin spędzonych nad stawem widziałem tylko jedną, wyraźnie zagubioną żabę moczarową. Gdzie są wszystkie pozostałe, nie wiem - w najlepszym przypadku poszły sobie po prostu gdzieś indziej, w najgorszym - zostały zjedzone przez ptaki na tym piaszczysto-błotnistym pustkowiu.

A tutaj możecie zobaczyć jaki klejnot przyrody został w ten sposób kompletnie zdewastowany. Ten film został zrealizowany poprzedniego roku o tej samej porze (niektóre ujęcia dwa tygodnie później).

Według Joanny i Tomasza Mazgajskich sytuację można byłoby jeszcze częściowo uratować przez natychmiastowe ponowne nasadzenie darni, krzewów i drzew, najlepiej takich samych jak te wycięte. Wówczas, być może, część tegorocznego wylęgu żab przeżyje i dotrze do lasu, rzekotki - już choćby z nazwy drzewne - będą miały gdzie przebywać, a do przyszłej wiosny roślinność mogłaby się rozrosnąć.

Mnie niepokoi jeszcze coś innego. Prace, jakie zostały wykonane nad stawem, są w zasadzie tożsame z założeniem nowego zbiornika wodnego. W takim zbiorniku przez długi czas stopniowo powstaje równowaga biologiczna, a zanim to się stanie, występują przejściowe skoki stężenia związków azotowych do poziomu zagrażającego życiu zwierząt - w tym przypadku świeżo wyklutych kijanek. W połączeniu z odsłonięciem całej powierzchni stawu na działanie słońca może to spowodować zakwity glonów na masową skalę. Do niedawna Rzekotkowy Staw był doskonale wyregulowanym przez naturę, samooczyszczającym się systemem. Ponowna stabilizacja i oczyszczenie zbiornika może trwać miesiącami.

Sprostowanie, bo do filmu wkradła się nieścisłość: kwota o której mowa w felietonie była przeznaczona na cały Park Moczydło, nie na ten konkretny staw. A nasadzenia darni o których mowa muszą być wykonane ręcznie, absolutnie bez użycia ciężkiego sprzętu!

 

Być może zainteresuje Cię również:

Reklama