Moc urzędowego zakazu

Żaby wśród butelek po piwie

Trzy lata temu pewne oczko wodne na peryferiach Warszawy było prawdziwym żabim rajem. Nie bez powodu. Otaczał je teren niedostępny, na wiosnę podmokły i trudny do przejścia bez wysokich kaloszy. Brzegi oczka obrośnięte były dziko rosnącą wierzbą i kolczastą tarniną i nie zachęcały do spacerów. Płazom taka sytuacja najwyraźniej bardzo odpowiadała, bo masowo odbywały gody w tym niewielkim i podsychającym latem stawie.

Co odpowiadało zwierzętom, najwyraźniej nie odpowiada ludziom. A w każdym razie - niektórym ludziom. Urząd Gminy uparł się, by ów żabi raj uporządkować i udostępnić dla okolicznych mieszkańców. Argumentom, że jest to obszar niezwykle cenny przyrodniczo, przeciwstawione zostały spostrzeżenia, że teren jest zaśmiecony, a jego gęste zadrzewienie nie pozwala należycie zadbać o bezpieczeństwo.

Dzisiaj teren jest już od dwóch lat uporządkowany, a o jego bezpieczeństwo dba... piękna kolorowa tablica. Oprócz lakonicznej informacji o występujących tu chronionych zwierzętach tablica ta prezentuje obszerną listę zakazów.

Zakaz zaśmiecania terenu

Dopóki brzegi oczka były trudno dostępne dla ludzi, zaśmiecanie w zasadzie nie było problemem. Wiadomo, zawsze skądś się przyplącze jakaś foliowa torebka albo ktoś rzuci niedopałek. Ale staw, jako naturalny biologiczny system, miał niesamowitą zdolność do samooczyszczania. Mam jeszcze zdjęcia z tamtego okresu i widać na nich wyraźnie, jak przejrzysta była wówczas woda. Ówczesny zbiornik powstawał przecież w sposób naturalny. Ale po tym, jak został osuszony i założony na nowo, woda jest prostu mętna i nic w niej nie widać już na głębokości kilkunastu centymetrów. Mijające lata nie przynoszą pod tym względem poprawy.

Co do odpadków leżących nad brzegiem - zastanawiam się, o co tutaj chodzi? Czy o urzędniczą hipokryzję, bo może tablica z zakazami miała być tylko pustym gestem w stronę obrońców przyrody? Czy o urzędniczą głupotę? No bo jak wyjaśnić, że udało się umieścić zakaz śmiecenia, a nie udało się postawić w okolicy nawet jednego kosza na śmieci?

Zakaz niszczenia flory i fauny

Wycinka drzewa pod tablicą z zakazami

Tu akurat własne zakazy najbardziej gorliwie łamią sami urzędnicy, wydając kolejne zezwolenia na wycinkę drzew, często zupełnie zdrowych i nie wadzących nikomu. Zdjęcie powyżej zostało zrobione nad oczkiem wodnym leżącym w pobliżu, "zrekultywowanym" nieco wcześniej. Nad tym przyrodniczo najważniejszym dzieje się to samo. Setki drzew są wycinane pod budowy kolejnych domów, a uzasadnienia tych wycinek budzą co najmniej duże wątpliwości.

Zakaz spożywania alkoholu

Butelki po piwie w wodzie

No cóż. A czego właściwie Urząd Gminy się spodziewał po odsłonięciu brzegów? Że będą terenem do romantycznych wieczornych spacerów? Ludzie są, jacy są i wieczorami przychodzą nad staw napić się. A potem wrzucają butelki i puszki do wody. Wcześniej było im trudno, bo teren niedostępny, ale teraz warunki są wprost wymarzone. Podpite grupy spotykam nad stawem regularnie, każdego wieczora i prawdę mówiąc obawiam się tam chodzić. Z całą pewnością zanim urzędnicy wzięli się za porządki, było tu o wiele bezpieczniej.

Zakaz kąpieli ludzi i zwierząt

Jak wyżej. Zdjęć miłosiernie nie będę publikował, ale taki uporządkowany staw to świetne miejsce, by regularnie kąpać psa.

Zakaz zarybiania

Ryby

Skąd te wszystkie ryby się wzięły, skoro jeszcze dwa lata temu ich na pewno nie było? A wiem, że nie było, bo przy okazji "rewitalizacji" staw całkowicie osuszono. Jeśli ktoś nie wie, to przypominam, że skrzek i kijanki płazów są dla nich prawdziwym przysmakiem.

Zdewastowana tablica informacyjna, Ursynów

Na pewnym etapie życia człowiek zwykle uczy się, że nie ma sensu zabraniać, jeśli nie ma siły by przestrzegania zakazu dopilnować. Inaczej strzępi tylko język i wystawia na pośmiewisko. Mam poczucie, że podejmując takie działania jak nieodpowiedzialne "rewitalizacje" i ochronę groźną tablicą urzędnicy wystawili na pośmiewisko i tak już mocno nadszarpnięty autorytet Urzędu Gminy.

A na tablicy informacyjnej o chronionych zwierzętach zmieniłbym wszystko na czas na przeszły, a kolory na odcienie szarości. Wtedy bardziej wyglądałaby na epitafium, którym powinna być, a nie na gorzki żart, którym jest teraz. Bo w wyniku działań "rewitalizujących" owe chronione płazy w większości wyginęły.

Być może zainteresuje Cię również:

Reklama